Od autora
Skandal powstaje tylko wtedy, kiedy przemoc, jaką esej wprowadza w obcowanie z rozumem, ma wszelkie atrybuty rzeczy dozwolonej: wiadomo, jak robić do niego przypisy i postępować logicznie. Podczas gdy jednak nauka na koniec sama poklepuje siebie po ramieniu i pod presją teorii nie może już myśleć, esej zmierza dalej nie chcąc nikomu zalecać swych rezultatów.
/ K. H. Bohrer, Nagłość. Chwila estetycznego pozoru, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 2005, s. 29 /
Niniejszy zbiór tekstów powstał na podstawie pracy doktorskiej zatytułowanej Dwaj kronikarze. Alegoria i typologia w kompozycji dzieł Galla Anonima i mistrza Wincentego, pisanej na warszawskiej polonistyce, w Zakładzie Literatury i Kultury Epok Dawnych, pod kierunkiem dra hab. Pawła Stępnia, a obronionej w czerwcu 2008 roku. Teraz zdecydowałem się jednak na inny tytuł, ponieważ w porównaniu z tamtą wersją tekst uległ zasadniczym zmianom. Po pierwsze odłożyłem na stosowniejszy czas pracę nad częścią poświęconą mistrzowi Wincentemu. Z pozostałych decyzji najważniejszą był odwrót od kompozycji charakterystycznej dla rozprawy naukowej – z rozbudowanym systemem erudycyjnych zabezpieczeń i licznymi rekapitulacjami – na rzecz swobodniejszej formy zbioru esejów. Postępując w ten sposób miałem w pamięci klasyczne dzieło polskiej historiografii – Szkice historyczne jedynastego wieku Tadeusza Wojciechowskiego. Pozornie luźna struktura tekstu rozbitego na względnie samodzielne artykuły paradoksalnie pozwalała tam na bardziej dobitne przedstawienie całego wywodu o domniemanej winie św. Stanisława.
Ponadto fragmentaryczna natura eseju lepiej oddaje sprawiedliwość tematowi alegorii wprowadzającej porządek w dzieła średniowiecznej historiografii. Esej nie jest gatunkiem maksymalistycznym, więc bardziej odpowiada skali trudności, lukom w stanie badań, wreszcie – nieuchronnym w tych okolicznościach momentom, gdy trzeba przedstawiać wnioski niemające natury finalnej. Tymczasem wymagania stawiane dysertacji doktorskiej w sposób nieuchronny wymuszały markowanie syntezy tam, gdzie (jeszcze) nie ma wystarczających podstaw do jej stworzenia. Esej, jako gatunek bardziej analityczny, stwarza o wiele mniej tego rodzaju pokus.
Wiąże się z tym jeszcze sprawa temperamentu lekturowego. W badaniu literatury najważniejsza była i pozostaje dla mnie analiza tekstu. Esej pozwala na oderwanie się od naukowych rytuałów, niejednokrotnie stających na drodze temu zasadniczemu założeniu, a także zwalnia z obowiązku wyjaśniania powodów odwołania się do tego czy innego dzieła, co zawsze wydawało mi się czynnością dość jałową.
Po wszystkich wymienionych redukcjach (po likwidacji konstrukcyjnego stelażu rozprawy naukowej, znaczącym odchudzeniu części teoretycznej i rezygnacji z erudycyjnych wtrętów mających znaczenie czysto dekoracyjne) pozostał tekst traktujący zasadniczo o zastosowaniu alegorii w dziele średniowiecznego kronikarza. Alegoria nie jest tu rozumiana na sposób romantyczny (jako zubożony, przeintelektualizowany i sformalizowany zastępnik symbolu) ani też barokowy (jako symboliczne, upersonifikowane przedstawienie w rodzaju tych, jakie znamy z Ikonologii Ripy), lecz z perspektywy retorycznej. Jest to tzw. figura myśli – a więc pomysł, który pojawia się już na poziomie ogólnego planowania tekstu – podstawiająca pod określone znaki dodatkowe („ukryte”) sensy. Tym, co pozwala na ich odczytanie, jest systematyczna natura alegorii, powtarzalność i symetria używanych motywów. Z tego względu zbudowana na kunsztownych paralelizmach kronika Galla mocą samej swojej konstrukcji jawi się jako tekst, w którym można spodziewać się obecności alegorycznego kodu, drugiego dna.
W moim przekonaniu w kronice Galla owa warstwa ukryta nie wymusza zasadniczego przewartościowania czy demistyfikacji – i zapewne dlatego nie zwróciła ona dotychczas uwagi badaczy. Stanowi ją po prostu pewność co do sensownego, to jest zgodnego z Bożym planem przebiegu procesu dziejowego, jak również przekonanie o udziale w tym planie Polski i jej władców. Ostatni pogląd zdaje się co prawda nadwątlony przez opis sprawy św. Stanisława, lecz konieczność poruszenia tego trudnego zagadnienia skutkuje powołaniem do istnienia alegorycznej konstrukcji, na powrót wmontowującej wymykającą się komentarzom zbrodnię w porządek sensu. W jego ramach skuteczna pokuta Krzywoustego po zabójstwie brata stanowi jakby dopełnienie obowiązku, którego nie udźwignął Bolesław Śmiały.
Analogie tego rodzaju przypominają nieco sposób konstruowania tekstu biblijnego, toteż analizę kroniki Galla poprzedzają teksty na temat alegorezy i egzegezy. Z pozoru nie jest to oczywisty kontekst dla średniowiecznej historiografii. Teocentryczna natura epoki (a zatem również jej systemu edukacji) sprawia jednak, że założenie wpływu sposobu przedstawiania dziejów biblijnych na historyczne narracje jawi się jako naturalne. Po stronie korzyści wypada zapisać również wytwarzany w ten sposób efekt obcości, pozwalający spojrzeć na tekst kroniki wzrokiem nie zniekształconym przez utrwalone w stanie badań uprzedzenia; spojrzeć nawet z pewnym naddatkiem powagi i szacunku, przywracając literaturze tekst traktowany przeważnie jako źródło historyczne.
Ufam, że takie postawienie sprawy zmieni obraz Galla Anonima jako autora niezbyt wyrafinowanego, zależnego od możnych protektorów i informatorów, a jego dzieła jako pracy niedokończonej. W przypadku konfliktu między niesprawdzalnymi hipotezami biograficznymi (traktującymi o tarciach na dworze królewskim, które uniemożliwiły kronikarzowi kontynuowanie pracy) a dającymi się opisać wskaźnikami spójności i kompletności tekstu wolę stanąć po stronie tych ostatnich.
Doktorat, na co wskazuje choćby jego tytuł, zawierał również część poświęconą dziełu mistrza Wincentego. Podjęta próba przeredagowania jej wykazała jednak, że wobec kilku nowych pomysłów interpretacyjnych, a także wzbogacenia się w ostatnich latach stanu badań, kontynuacja tego wątku wymaga znacznie więcej czasu i pracy, niż z początku przewidywałem. Skoro zaś pojawiła się okazja druku, to wolę raczej wydać w miarę kompletny i samodzielny zbiór tekstów poświęconych głównie kronice Galla niż odwlekać publikację.
Na koniec chciałbym podziękować trzem osobom, których uwagi najmocniej zaważyły na kształcie tej książki. Najpierw dr hab. Pawłowi Stępniowi, który jako promotor dał mi dużo swobody w poszukiwaniu własnej ścieżki naukowej. Następnie obydwu recenzentom: prof. Jackowi Banaszkiewiczowi, który w swoim czasie pozwolił mi gościnnie uczęszczać na swoje seminarium magisterskie w Instytucie Historii Uniwersytetu Warszawskiego, oraz prof. Romanowi Mazurkiewiczowi, który po obronie doktoratu wręczył mi wyjątkowo cenny dar: egzemplarz recenzencki z odręcznymi podkreśleniami i uwagami.